Robert Pattinson to coś więcej niż jego rola w Zmierzchu i bycie idolem nastolatek. Mówi o sukcesie, śledzących go fanach i dlaczego kocha grać bluesa.
Gdybyś był poproszony o opisanie Roberta, słowa typu nudziarz czy samotnik, nie byłyby pierwszymi, które nasuwają się na myśl. Ale gdyby to on był o to poproszony, to właśnie wspomniane przymiotniki byłyby dokładnie tymi, których 24-letni multimilioner, idol nastolatek (a nawet wielu dorosłych pracujących w redakcji Red) chciałby użyć. Że pracuje non stop. Że nie ma przyjaciół. Zero życia. Lepiej dogaduje się ze zwierzętami niż ludźmi. Nie ważne, że gwiazdor Zmierzchu jest jednym z najbardziej wpływowych graczy Hollywoodu, albo, że ostatnio znalazł się na liście magazynu Time, jako jeden z najmożniejszych celebrytów. W Beverly Hills ten ujmująco nieśmiały aktor z A-listy opowiada nam o najnowszym filmie, Wodzie dla Słoni, podążających za nim fanach i dlaczego jego serce zawsze będzie należeć do Anglii.
Jestem pewien, że moje życie wygląda inaczej niż ludzie sobie je wyobrażają. Pracuję siedem dni tygodniowo. Nic nie robię! Nie odpoczywam. Parę dni temu właśnie myślałem, że nikt nawet do mnie nie telefonuje. Pracuję cały czas, tak czy owak. Ale gdy nie jestem w pracy, jestem jedną z tych osób, które dzwonią do każdej osoby na liście kontaktów, mówiąc: Hej, co robisz dziś wieczór? Mogę iść z tobą? [śmiech]
W tej chwili jestem po prostu cały czas zmęczony. Chodzę w trybie gotowości. To jest tak, jakbym był tak przytłoczony pracą, że nagle przestałem o tym zupełnie myśleć. Przychodzę do domu, nastawiam budzik, padam i idę do pracy. Nie mogę się doczekać podróży samolotem, kiedy mogę porządnie zasnąć. Tak źle to wygląda.
Właśnie sprawiłem sobie psa. Dokładnie dwa dni temu, jeszcze nie ma imienia. Jest małym kundelkiem uratowanym ze schroniska. Z jakiegoś powodu byłem od jakiegoś czasu w bardzo emocjonalnym nastroju i zdecydowałem, że potrzebuję psa. Jest super. Wygląda trochę jak hiena. Fajnie jest mieć tego małego dziwoląga u swego boku, tym bardziej, że przebywam cały czas w różnych hotelach. Myślę, że stanie się moją opoką.
Kręciłem film w Barcelonie i była tam taka dziewczyna, trochę mnie nękająca. Stała pod hotelem, w którym mieszkałem i co chwila prosiła o autograf. Zawsze jadałem kolację sam bo nikogo tam nie znałem. Jej angielski był całkiem dobry i wyglądała na stosunkowo normalną, więc pewnego dnia zapytałem: Chcesz zjeść ze mną kolację? Tego wieczoru narzekałem chyba na wszystko co się tyczy mojego życia, od tego czasu już nigdy jej nie widziałem. Ludzie nudzą się mną po dwóch minutach rozmowy.
Przed Zmierzchem nigdy nie oferowano mi ról przystojniaków. Śmieszne jak świat nagle się zmienia i ludzie patrzą na ciebie zupełnie inaczej.
Zawsze jestem zaskoczony faktem, że skończyłem w tej samej kategorii co Justin Bieber. Stworzenie czegoś takiego wymaga wiele wysiłku – za tą histerią stoi wiele osób. Od samego początku nigdy tak siebie nie postrzegałem.
Przed podpisaniem kontraktu na rolę Jacoba w Wodzie dla Słoni, reżyser, Francis Lawrence, zabrał mnie do rezerwatu dla słoni, gdzie żyje Tai. Widziałem jak staje na tylnych łapach i chyba przez cztery godziny się z nią bawiłem; rzucałem piłkę, ona łapała ją swoją trąbą i mi odrzucała. Pomyślałem: Okej, nawet jeśli ten film okaże się kompletną klapą, muszę spędzić w towarzystwie tego słonia trzy czy cztery miesiące, więc wchodzę w to!
Myślę, że lepiej dogaduję się ze zwierzętami niż z ludźmi. Słonica na pewno miała swego rodzaju aurę w okół siebie. Jest coś niesamowicie kojącego w pracy z wielkimi stworzeniami, które są tak delikatne. To była praca, gdzie nie zamykałem się po zdjęciach w swojej przyczepie, tylko łaziłem po planie. To było tak niesamowite środowisko.
Mój bohater, Jacob, jest bardzo etyczny i lojalny, jest bardzo dobrym człowiekiem. Łatwiej mi się gra takie postaci, bo chyba właśnie taką osobą jestem. Ale lubię też wcielać się w kreacje ludzi, którzy pozbawieni są jakichkolwiek zasad. Przywiązuję się do postaci, które chcą zwyczajnie spalić cały świat.
Moja pierwsza rola, w wieku 16 lat, było to zagranie syna Reese Witherspoon. Teraz gram jej ukochanego. Jest zupełnie tą samą osobą. Ma w sobie wiele pozytywnej energii, którą zaraża wszystkich w okół.
W tym filmie, Jacob podaje się za wykwalifikowanego weterynarza by zdobyć pracę w cyrku – uosabiam się z tym. Za każdym razem gdy ktoś zadaje mi jakieś pytanie, wszystko zmyślam. [śmiech] Teraz jest trochę trudniej, bo wszyscy mnie znają. Kiedy pierwszy raz przyjechałem do LA, myślałem, że to dobry wybór bo byłem bardzo niedoświadczony. Miałem tylko 21 lat. Wmawiałem ludziom, że chodziłem do Oxfordu i trenowałem w The Royal Academy of Dramatic Art. Ludzie to kupowali.
Na początku kręcenia ostatniej części Zmierzchu spędzałem na siłowni długie godziny, bo musiałem paradować po planie bez koszulki. Obsesyjnie ćwiczyłem, postanowiłem odżywiać się cholernie zdrowo i jeździłem na rowerze prawie cały czas. Jak tylko skończyłem sceny „koszulka out”, zamarłem i nigdy więcej nie odwiedziłem siłowni. Nie mogę się przemóc by tam iść.
Pisuję muzykę, ale nie zajmuję się nią od jakiegoś czasu – staram się do tego wrócić. Muszę być w wyjątkowo depresyjnym nastroju by tworzyć. Muszę obudzić się z płaczem, później napiszę piosenkę. Płaczę dość regularnie. Płakałem w ostatni dzień kręcenia scen z Tai, ostatnio obejrzałem Marsz Pingwinów i też się rozpłakałem.
Tęsknię za Anglią. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale blask Londynu jest jedyny i niepowtarzalny. I ten zapach. Tęsknię za czytaniem gazet – tęsknię za sekcją sportową. Tęsknię za piłką nożną, za Arsenalem. Tęsknię za połówkami w pubach.
Nie myślę o byciu idolem wszystkich kobiet. To miłe, ale myślisz, że to coś ma związek z tobą, a nie ludzką wyobraźnią. Jedyną rzeczą, jaką możesz zrobić gdy ludzie lubią ciebie i twoje filmy, jest starać się być dobrym i mieć nadzieję, że inni to docenią. Masz nadzieję, że ludzie lubią cię za ciebie, a nie za to co sobie wymyślą czy wyobrażą.
Źródło: robertpattinson.fan-strefa.pl
Źródło: robertpattinson.fan-strefa.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz