piątek, 24 sierpnia 2012

Zbigniew Hołdys o Kristen Stewart i funkcji mediów w Newsweek’u!



Kilka dni temu fenomenalna amerykańska aktorka Jodie Foster (dwa Oscary), której debiut w wieku 15 lat w roli prostytutki w filmie „Taxi Driver” rzucił na kolana całą światową krytykę, wyznała co następuje: „Gdybym dziś była młodą aktorką, wycofałabym się przed startem. Gdyby przyszło mi dorastać w kulturze socjalmediów, nie sądzę, bym przetrwała. Mogłabym jedynie mieć nadzieję, że ktoś, kto by mnie bardzo kochał, otoczyłby mnie swoim ramieniem i zaprowadził w jakieś bezpieczne miejsce”.


W opublikowanym przed paroma dniami artykule Jodie staje w ten sposób w obronie 22-letniej aktorki Kristen Stewart, aktualnie rozjeżdżanej przez amerykańskie brukowce i brutalnie topionej w internetowym ścieku za to, że dała się paparazziemu przyłapać na zdradzie. „W tym świecie trwa bezustanny sezon łowiecki na ludzi – pisze Jodie. – To odbiera ludziom godność”. Foster zna Kristen dobrze, poznały się podczas trwających pół roku zdjęć do filmu „Panic Room”, w którym 11-letnia wówczas Kris bezbłędnie zagrała rolę jej córki. „W dniu urodzin zdmuchnęła świeczki i pobiegła grać w kosza z technikami. Beztrosko wrzeszczała, kiedy tylko padł kosz dla którejkolwiek z drużyn. To był cudny widok bawiącego się dziecka”. I nagle zmiana akcji. „Piękna kobieta przemyka chodnikiem ze spuszczoną głową, próbuje ominąć wielkich facetów z czarnymi aparatami. Oni ją szturchają, wpychają w jej usta swoje obiektywy, wołają: »Kristen, jak się czujesz?«, »Uśmiechnij się«, »Masz ją?!«, »Mam, mam!«. Nie płacze. Nie podnosi głowy. Nauczyła się, że nie wolno. Ukrywa oczy za okularami, zaciska dłonie w kieszeniach, nic nie mówi, nigdzie nie patrzy, nie płacze”.
Zaszczuwanie ludzi to jedno z bardziej ulubionych zajęć naszego gatunku. Dziś nie tylko bezkarne, ale wręcz podziwiane i bardzo intratne. Wiadomość o sukcesie nijak się ma do wiadomości o czyimś ewentualnym upadku. A upadek sfotografowany – ho, ho! Ten, co upada, staje się wtedy jednym z nas, nieudaczników, a to wywołuje oddech ulgi i uśmiech satysfakcji. Mamy go! Rozdeptanie takiego to czysta przyjemność! Dziś, gdy jest internet, całkowicie bezkarna i o wielkiej sile rażenia. Coś – jak się niedawno okazało – jak wyrzucenie psa przez okno z drugiego piętra.
Homo sapiens szybko przystosował się do nowych warunków. Daje na to dowody co i rusz. Parę dni wcześniej w Nowym Jorku miał miejsce wstrząsający incydent. Pięciu policjantów szło środkiem jezdni przy Times Square z wyciągniętymi rewolwerami. Celowali w ćpuna, trzymającego w ręku wielki nóż i grożącego, że zaraz zrobi z niego użytek. Ćpun posuwał się tyłem, wymachując nożem, bo chciał mieć stróżów prawa na oku, policjanci szli przodem do niego, demonstrując lufy koltów i determinację, że są gotowi na wszystko.
Ale to nie koniec sceny. Za policjantami chodnikami i asfaltem walił tysięczny tłum z komórkami w ręku. Gawiedź zamieniła się w filmowców. Faceci i dziewczyny przepychali się, wyciągali ręce, nawołując wzajemnie: „Jim, szybciej!”, zakradali jak najbliżej i odskakiwali. Każdy chciał mieć swoje boskie ujęcie. Po dłuższej wędrówce ćpun ruszył do przodu i padło kilka śmiertelnych strzałów. Na ich odgłos wszyscy „reporterzy wojenni” rzucili się do panicznej ucieczki. Przerażeni spieprzali do okolicznych sklepów, padali za samochodami, wczołgiwali się w przecznice. W kilka sekund ulica opustoszała i podjechały na sygnale karetki pogotowia.
Dziennikarstwo „obywatelskie”? Skądże. Nikt z nich nie podbiegł z tyłu do ćpuna i nie pomógł policji go ująć. Żądni sensacji zachowali się dokładnie tak jak autorzy tabloidowych artykułów: chcieli zdobyć filmik i wrzucić do internetu, pokazać znajomym, pochwalić się, że byli na miejscu jatki.
Czasów cofnąć się nie da. Aparatów i kamer z komórek nikt nie wyeliminuje. Media nie przestaną płacić za chwile ludzkiego upadku. To jest teraz towar droższy niż jakiekolwiek złoto świata. Dlatego wielkim szacunkiem darzę tych, którzy się nie poddają, m.in. podziwiam na Twitterze prywatne wpisy Tomka Skorego, dziennikarza RMF FM, który z poczuciem humoru, ale też determinacją nakłania innych, by dociekali prawdy, zanim wydadzą wyroki. By sprawdzali fakty, zanim zaczną hejtować. Naprowadza netowych manipulatorów na ścieżki myślenia. Aż się wierzyć nie chce, że na Ziedi uchował się taki dziennikarz…

Źródło: vampiresdaily.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...