Robert Pattinson (26) mówi JOYowi o przyjaźni na planie, łamaniu zasad – i o swojej dziewczynie, Kristen Stewart.
Sadze Zmierzch zawdzięczasz przełom w swojej karierze. Przez cztery lata filmy o wampirach (w sumie powstało ich pięć) wyznaczały rytm twojego życia. Na planie poznałeś swoją dziewczynę, Kristen Stewart (22). Jak czujesz się teraz, kiedy już skończyłeś pracę przy Sadze Zmierzch: Przed Świtem. Część 2, ostatniej części cyklu?
ROBERT PATTINSON: Ostatnie ujęcia kręciliśmy w kanadyjskim Vancouver. Pracowaliśmy na pełnych obrotach, zwłaszcza że warunki na planie nie były łatwe. Ciągle padało, temperatury nas nie rozpieszczały. Okropnie marzliśmy, bo przez wiele tygodni kręciliśmy kolejne sceny wyłącznie nocą. Gdy skończyliśmy ostatnie ujęcie, czułem się po prostu fatalnie. Oczywiście cieszyłem się, że wreszcie udało nam się dobrnąć do końca. Ale do momentu, kiedy nadszedł czas pożegnania z ekipą. Po tylu wspólnie spędzonych chwilach to nie było dla mnie łatwe.
Z kim z ekipy Zmierzchu będziesz utrzymywał prywatne kontakty?
Mam nadzieję, że takich osób będzie wiele. W Los Angeles ludzie z ekipy Zmierzchu zaliczają się do moich najlepszych przyjaciół. To właśnie z nimi najdłużej i niezmiennie od lat utrzymuje kontakt. Gdy się tu przeprowadziłem, nie znałem nikogo, oprócz obsługi najbliższej kafejki (śmieje się). Dobrze wiem, że przyjaźnie w środowisku aktorów są trudne do utrzymania. Kursujemy po świecie i ciągle się mijamy.
Ty i Kristen Stewart zakochaliście się w sobie już w 2008 roku, gdy powstawała pierwsza część sagi. Praca z kimś, z kim prywatnie jest się tak bardzo blisko, to utrudnienie czy ułatwienie?
Zgodnie z moimi doświadczeniami chemia na planie zawsze jest lepsza, gdy ludzie się znają i dobrze czują się w swoim towarzystwie. Ja dzięki tej bliskości mogłem znacznie pełniej przedstawić emocje mojego bohatera.
Jak bardzo Kristen zmieniła się w ciągu tych czterech ostatnich lat?
Oczywiście trochę wydoroślała (śmieje się). W sumie jednak pozostała tą samą dziewczyną. Najbardziej chyba zmienił się jej wizerunek. Kiedyś media przedstawiały ją jako nieśmiała, skrytą, wycofaną dziewczynę. Tymczasem prywatnie Kristen od zawsze była pewna siebie – można ją nazwać wręcz ryzykantką! Pamiętam, że już pierwszego dnia zdjęciowego sprzeczała się z reżyserem i producentem. Miała dopiero 18 lat, ale nie bała się bronić własnego zdania! Nowością jest to, że zaczęła interesować się modą. Kiedyś raczej nie bawiłaby się dobrze podczas Paryskiego Tygodnia Mody, dzisiaj na pokazach chce koniecznie siedzieć w pierwszym rzędzie.
Oczywiście trochę wydoroślała (śmieje się). W sumie jednak pozostała tą samą dziewczyną. Najbardziej chyba zmienił się jej wizerunek. Kiedyś media przedstawiały ją jako nieśmiała, skrytą, wycofaną dziewczynę. Tymczasem prywatnie Kristen od zawsze była pewna siebie – można ją nazwać wręcz ryzykantką! Pamiętam, że już pierwszego dnia zdjęciowego sprzeczała się z reżyserem i producentem. Miała dopiero 18 lat, ale nie bała się bronić własnego zdania! Nowością jest to, że zaczęła interesować się modą. Kiedyś raczej nie bawiłaby się dobrze podczas Paryskiego Tygodnia Mody, dzisiaj na pokazach chce koniecznie siedzieć w pierwszym rzędzie.
W filmie Przed Świtem. Część 2. Kristen i ty gracie rodziców. Czułeś się dobrze w roli ojca?
Nawet bardzo, ponieważ Mackenzie Foy, nasza filmowa córka Renesmee, jest prawdziwym skarbem. Popatrzyłem w jej wielkie, sarnie oczy i byłem totalnie zauroczony. Na planie musieliśmy się bardzo pilnować, bo Mackenzie miała 11 lat, a język ekipy obfituje w niecenzuralne słowa. W końcu ustawiliśmy na planie specjalny pojemnik, do którego każdy, kto zaklął, musiał wrzucić jakieś pieniądze. Potem wszystkie przekazaliśmy szpitalowi dziecięcemu –cóż, uzbierała się całkiem spora suma (śmieje się)!
Czy prywatnie też chcesz mieć kiedyś dzieci?
Kiedyś tak, koniecznie. Najgorsze jest to, że po roli Edwarda Cullena wszyscy mają wobec mnie niebotycznie wysokie wymagania, więc mogę wypaść tylko gorzej (śmieje się)! Przez cztery lata grałem faceta, który był tak dalece szlachetny i romantyczny, że trudno mu dorównać. Zwłaszcza że z biegiem czasu dał się również poznać jako przykładny, opiekuńczy tata. Gdy filmowy bohater, z którym jesteś najbardziej kojarzony, jest tak bliski ideału, wszyscy oczekują, że ty sam będziesz do niego podobny prywatnie. Aktorzy, którzy grają czarne charaktery, w prawdziwym życiu mogą się łatwo pozytywnie wyróżnić. Ci, którzy na ekranie są nieskazitelni, mają trudniej. Na szczęście ja z natury jestem dość wrażliwy i chyba romantyczny. Co jednak nie zawsze okazuje się być zaletą (śmieje się).
Kiedy to może przeszkadzać?
Łatwo się wzruszam, szybko zaczynam płakać. Płakałam wiele razy, dużo płakałem… W związku właściwie to ja zawsze zachowuje się jak dziewczyna (śmieje się).
Byłeś już kiedyś nieszczęśliwie zakochany?
Tak! Kiedy miałem 20 lat, śmiertelnie zakochałem się w dziewczynie, którą poznałem na nartach. Rozmawialiśmy ze sobą trzy razy, ja straciłem głowę, a ona nigdy więcej się nie pokazała.
Twoje największe rozczarowanie?
Gdy miałem 17 lat, wybłagałem małą rolę w teatrze w Londynie, ale już podczas prób zostałem zwolniony. Byłem zbyt młody, by wiedzie, że w każdy środowisku istnieją niepisane zasady. W tamtym teatrze wszyscy spotykali się zawsze 45 minut przed próbą, pili herbatę i rozmawiali. Oni się wszyscy znali, ja nie znałem nikogo. Uznałem więc, że będę przychodził 40 minut później, by nie przeszkadzać. Najwyraźniej złamałem jaką obowiązującą powszechnie regułę.
Czy ty właściwie uprawiasz sport?
Nie, przecież to chyba widać (śmieje się)?! Tylko wtedy, gdy czeka mnie jakaś rozbierana scena, jestem w stanie zmusić się do przestrzegania diety. Moi wampirzy bracia ze Zmierzchu przed każdą sceną walki trenowali jak szaleni. Najzabawniejsze jest to, że potem na planie ja jako jedyny nigdy nie zerwałem sobie żadnych ścięgien.
Źródło: JOY, grudzień 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz